Pamiętam

Foto Aaron Burden/unsplash
Foto Aaron Burden/unsplash

Dziś flagi na masztach Holandii opuszczone są do połowy. Jakoś cicho. Rok temu, nasz pierwszy dzień wakacji w Polsce. Po szesnastu godzinach podróży nocnym pociągiem, w małym trzyosobowym przedziale, z dwójką dzieci (jedno 7 miesięcy), Mężem i liniejącym Goldenem, kolejnej podróży wypożyczonym przez tatę busem dotarliśmy do domu rodziców. Trzydziestostopniowe upały nie zachęcały do spacerów. 17 lipca 2014, nieco po 17stej. Wszystkie kanały informacyjne grzmią złowieszczo o czymś, czego chyba nikt z nas się nie spodziewał – zginęło prawie 300 osób… na Ukrainie… atak rakietowy…

Siedziałam na kanapie i nie mogłam ruszyć się z miejsca. Jak to? Niemożliwe. To przecież niemożliwe. Łzy płynęły mi po policzkach, nie pytając o pozwolenie. Mąż przytulił mnie mocno. „Ja już nie chcę na wakacje. Chcę wracać. Chcę być blisko tych, których serca przeszywa ból po stracie najbliższych” – poinformowałam Męża. Uspokoił mnie trochę, ale radość z pobytu w Polsce, której wiele lat nie widziałam, prysła. Każdego dnia śledziłam informacje, korzystając z aplikacji holenderskiej telewizji NOS. Każdego dnia płakałam. Nie, nikt z moich znajomych nie zginął w tej katastrofie. Jednak nie mogłam swobodnie oddychać, a moje gardło było cały czas ściśnięte.

Oni już nic nie czuli. Czytali, rozmawiali, spali, uśmiechały się do nich dzieci, te siedzące obok i te trzymane na kolanach… W jednej chwili to wszystko zostało im zabrane. Zabrane też tym, którzy pozostali, by opłakiwać ich stratę. Jestem dziś razem z Wami, Wami, którzy patrzycie na nas w błękicie nieba, i Wami, którzy nadal nie możecie uwierzyć, że STAŁO SIę.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s