
Zastanawiałam się jak nazwać ten tekst. Miało być jedno słowo, wyszły trzy. Miał być długi tekst, ale w mojej głowie dziś ‚szumy, zlepy, ciągi’. Tym tekstem chciałam zwrócić Waszą uwagę na jeden z aspektów naszego życia.
Wiecie, że bardzo często przy dokonywaniu wyborów kierujemy się przesądami, wyimaginowanymi przeświadczeniami (należy je koniecznie umieć odróżnić od intuicji), powiedzeniami itp. Wszystko to wbijają nam do głowy przede wszystkim rodzice, czasem szkoła, koledzy, przestrzeń społeczna, w której przebywamy czy religia. Nie, to nic obraźliwego ani skomplikowanego.
Już w dzieciństwie rodzice kształtują nasze życie, nasze poglądy. Powielamy ich schemat zachowań, nie zdając sobie z tego sprawy. Mówimy, że nigdy nie będziemy tacy jak matka czy ojciec, a potem popełniamy dokładnie te same błędy, które oni popełnili. To temat na inny tekst. Teraz o tym, co codziennie słyszymy od naszych rodziców i czym podświadomie kierujemy się w życiu.
Ile z was słyszało: „Kto w piątek skacze, ten w niedzielę płacze”? Pierwotnie chodziło pewnie o to, że piątek, jako dzień śmierci Chrystusa na krzyżu powinien być dniem postu, a nie zabawy. Nie organizowano wtedy imprez itp. Szkoły o to najpierw bardzo dbały, potem mniej, potem w ogóle. Nie mówiąc już o wszystkich tych osiemnastkach i innych imprezach. Nie chciałam w nich uczestniczyć w piątek, bo nie wolno tańczyć. Potem zaczęłam się przeciwko temu buntować, ale to przysłowie, regularnie powtarzane, zrobiło taki bałagan w mojej głowie, że zaczęłam nawet wierzyć, że nie powinnam się w piątek śmiać, bo przyjdzie mi za to zapłacić płaczem w niedzielę. Wiecie, że siła naszego mózgu jest nieopisana, dlatego też, kiedy przypadkowo tak się rzeczywiście działo, utwierdzała się w przekonaniu, że to prawda!!!!
A kto słyszał kiedyś od matki: „Nie przystoi w żadnym stroju, jak bałagan jest w pokoju”. O rany! Ile razy chciałam wyjść z domu w głowie otwierała się szufladka z tym tekstem i musiałam wrócić, by schować te spodnie do szafy albo zrobić porządek na biurku! Obłęd!
Były też pozytywne teksty, jak „Dobro powraca”, „Sen mara, Bóg wiara” i inne, które pomagały mi jakoś przetrwać koszmarne sny na przykład.
Wszystko to składa się na obraz człowieka wierzącego. Naprawdę. Jeśli w coś, kogoś wierzysz, łatwiej ci ulegać wpływom takich powiedzeń. Gdy osoba, która je do ciebie kieruje, wydaje ci się być ideałem.
Może nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że takie przesądy, powiedzenia, potrafią wyryć się głęboko w naszej duszy i mieć bardzo szkodliwy wpływ na nasze życie. Podejmujemy wówczas najbardziej niewytłumaczalne decyzje, tkwimy w związkach, które nas niszczą.
O ile w końcu nie uda się nam ocknąć i zobaczyć, że to tylko jakaś wyimaginowana bzdura, żeby nas zmusić do sprzątania, czy przysłowia, które powstały dawno temu, żeby móc kontrolować umysły wiernych. Ludzie powtarzają je jak mantrę, bez cienia zastanowienia, bez momentu krytycyzmu.
Jako małe dzieci jesteśmy bardzo podatni na tego rodzaju pranie mózgu. Niestety nikt, nawet ci, którzy nam ten mózg piorą, w dobrej wierze, bo chcą dobrze, nie zdają sobie sprawy, jakie to może mieć konsekwencje dla naszego życia.
O rany, piszę tu jakby to była jakaś tragedia. Bo jest. Taka wiara w zasłyszane słowa sprawiła, że byłam 12 lat z kimś, z kim nie miałam nic wspólnego. Naprawdę. Ten ktoś był oczywiście ze mną. Też pewnie myślał, że tak ma być.
Im prędzej się zorientujecie, co w waszym życiu kieruje waszymi wyborami, tym szybciej będziecie mogli sobie pomóc. Proces leczenia jest długi i bardzo konfrontujący. Trzeba bowiem stanąć twarzą w twarz ze sobą samym i przyznać się do popełnienia błędu z powodu jakiejś głupoty….
Znacie podobne hasła, które sterowały lub nadal sterują waszym życiem?
Jeśli mają na nie dobry wpływ, fantastycznie. Czynić dobro z nadzieją, że powróci jest dobrze. OK. Nie trzeba zakładać, że ktoś nam się odwdzięczy, samo się jakoś dzieje.
Jeśli natomiast rujnują wam życie, pozbądźcie się ich jak najszybciej.
Odnajdźcie siebie. Własne myśli. Własne słowa. Własne serce.