Przyjechał mój Tata…

20151007_134138

Ktoś by powiedział, no i co, wielka mi rzecz, do mnie też przyjeżdża. A ja powiem WIELKA! WIELKA RZECZ!
Kiedy byłam mała nie miałam praktycznie żadnego kontaktu z Ojcem. Nie no, mieszkaliśmy w jednym domu, mieszkaniu, a potem znowu domu, ale praktycznie nie rozmawialiśmy. Mama przejęła wszystkie obowiązki rodzicielskie. Zaprowadzała do szkoły, przyprowadzała, niezbyt długo, bo bardzo wcześnie do szkoły chodziłam sama i nikt się chyba nawet nie zastanawiał, że coś się może stać. Szkoła pracowała na trzy zmiany. Lekcje zaczynały się o siódmej dziesięć, a kończyły o osiemnastej dziesięć. Wszystkie dzieci w szkole przechodziły cykl trzech zmian. I zawsze była praca domowa i nikt się nie martwił, jak to dziecko to zrobi, skoro o osiemnastej trzydzieści jest w domu, a rodzice wychodzą do pracy o szóstej rano… Inny świat. Mama chodziła na wywiadówki, prała, pracowała, gotowała, wysłuchiwała zwierzeń i opowieści dziwnej treści :).
Tata był, ale zawsze jakoś w cieniu. Ponoć opowiadał o moich świadectwach i dyplomach, ale nigdy nic nie powiedział do mnie. Nie było: jestem z Ciebie dumny, a kocham Cię usłyszałam w wersji „ja Ciebie też”, gdy już studiowałam. Wiedziałam, że Ojciec mnie kocha. Jakoś tam wiedziałam, na przykład, gdy o mały włos nie sprał gościa, który obrzucił mnie śnieżkami, pierwszego dnia po chorobie albo gdy dał czadu paniom w przedszkolu, jak znalazłam się na mojej pierwszej wizycie ginekologicznej. Takie tam. Wiedziałam więc, ale usłyszałam na pierwszym roku studiów.
Emigracja w jakiś magiczny sposób dobrze wpłynęła na nasze relacje. O nie, nie jest idealnie, nadal po kilku dniach pobytu u mnie Tata ma dosyć, że wszystko jest inaczej i nie tak perfekcyjnie, jak u mamy i najchętniej by wrócił, ja mam dosyć, że ciągle muszę wysłuchiwać, jak to nie jestem jak mama i nie robię, jak mama i że starszy powinien już to, a młodszy tamto… To taka nasza mała norma, ale … mimo, że się złoszczę, wkurzam i oburzam, za każdym razem po kilku miesiącach kupuję Tacie kolejny bilet z Warszawy do Amsterdamu i z utęsknieniem czekam na Jego przyjazd.
Tym razem było podobnie. Tata jest u mnie od środy. Mój dom zmienił nieco wygląd wewnętrzny. Zniknęły stosy posegregowanych papierów do wyniesienia oraz plastikowe i szklane opakowania. Górne drzwiczki od szafki nie zawadzają już o dolne. Bramka w drzwiach pokoju dziecięcego nie rysuje już podłogi. Przepalone żarówki zostały wymienione. Bagażnik w rowerze Syna – przykręcony. Wszędzie poodkurzane i podłogi pachną świeżością. Zjedliśmy już pyszny rosół i pomidorową. Płyta kuchenna i płytki nad nią lśnią. Nie muszę się zastanawiać, co podam na kolację, bo Tata gotuje. Syn zajada swoje ulubione dania, które smakują dobrze tylko, gdy Dziadek je przygotowuje. Zniknęły góry rzeczy do prasowania, zza których nie było mnie już widać. Przestałam używać zmywarki do naczyń. Synek nie chodzi nigdzie bez „Jasiu!”, a Jasiu mu powtarza: „Co ty zrobisz, jak ja pojadę?”. W sobotę robimy małe przemeblowanie w pokoju Synka i salonie!
Mój Tata ma prawie sześćdziesiąt sześć lat i czasem narzeka na zdrowie. Niby jak typowy mężczyzna. Mówię niby, bo mojego Męża też uważam za mężczyznę, a on nie narzeka nigdy, chyba, że mu słabo z przemęczenia i musi się położyć, by nie paść.
Mój Tata przeprowadzał mnie w Belgii z mieszkania do domu i potem do Holandii. Rozłożył i złożył prawie wszystkie nasze meble, wymalował wszystkie ściany, położył płytki w kuchni (bo tylko tu były potrzebne), robi wszystko, o co go poproszę, chyba, że nie ma o tym zielonego pojęcia.
Mój Tata nie jest bogaty, nie jest geniuszem i nie ma wyższego wykształcenia. Nie potrafi mówić o uczuciach, bo nikt go tego nie nauczył. Czasem jest nie do wytrzymania, ale mnie też niczego nie brakuje.
Kiedyś był i go nie było. Teraz jest zawsze, kiedy go poproszę i za to jestem mu ogromnie wdzięczna.
DZIĘKUJĘ CI TATUSIU!

7 thoughts

  1. Dużo w tym ciepła i miłości, prawdziwie ciepło mi się zrobiło na sercu bo w niektórych elementach jakbym widziała mojego tatę. Pięknie i prawdziwie piszesz o życiu Aniu, juz odpowiedziałam na Twoje pytania i raz jeszcze dziękuję za nominację do wyróznienia. Pozdrawiam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję! Staramy się. I tata, i ja. Przykro mi z powodu „obok „. U mnie też by tak pewnie było. W porę jednak spotkałam kogoś, kto nauczył mnie patrzeć inaczej. Nauczył mnie rozumieć, że jedyne, co mogę zmienić, to moje nastawienie. To pozwoliło mi zobaczyć inaczej i przedostać się przez ścianę lodu. Przytulam!

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s