W ostatnich tygodniach polskie media epatują informacjami na temat barszczu Sosnowskiego. To wyjątkowo groźna roślina. Zetknięcie z jej sokiem powoduje oparzenia, w najlepszym wypadku trzeciego stopnia, ale może też prowadzić do śmierci. Szczególnie zagrożone są osoby z obniżoną odpornością, dzieci i alergicy.
Dlaczego o tym piszę? Otóż kilka tygodni temu, nie wiem dokładnie ile, czas ma dla mnie w tej chwili inny wymiar, czekałam jak zwykle na Syna przed szkołą. Tym razem nieco bliżej przyjrzałam się wybujałej roślinności w jej otoczeniu. Dzięki mojemu Aniołowi chyba! Patrzę, a tam – ni mniej, ni więcej tylko ta obrzydliwa, przerażająca roślina. Spokojnie tkwi wokół szkoły Syna i nikt chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy! Natychmiast zadzwoniłam do dyrektora. Niestety nie miałam pojęcia, jak nazywa się to cholerstwo po niderlandzku. Nie znalazłam też niderlandzkiego tłumaczenia w wiki, więc powiedziałam, że zdjęcia i wyjaśnienie prześlę e-mailem. Tak też zrobiłam!
Posłałam dramatyczny e-mail z prośbą o podjęcie działań w celu usunięcia tego paskudztwa. Na szczęście dyrektor zareagował natychmiast i następnego dnia służby oczyszczania miasta zrobiły z tym porządek. niestety chyba tylko do przyszłego lata, bo wycięli wszystko przy ziemi, co niestety nie wystarcza… Czasowe rozwiązanie zatem. Dobre i to, biorąc pod uwagę, że mojemu dziecku groziła amputacja ręki albo nogi, w najlepszym wypadku!
Matki! Trzymajcie rękę na pulsie!